Publikacja: "Rok Kobiet z ASP. Jubileusz 100-letniej obecności kobiet w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych"

Walka kobiet o prawo do studiowania w Akademii

 Akademia Sztuk Pięknych w Krakowie ma dwieście lat. Powstała w 1818 roku w ramach Uniwersytetu Jagiellońskiego jako instytut podporządkowany dziekanowi Oddziału Literatury Wydziału Filozoficznego. Dopiero w drugim stuleciu swego istnienia otworzyła podwoje dla kobiet. Jednak już w XIX wieku kobiety podejmowały starania o dostęp do szkolnictwa artystycznego w Krakowie.

 W 1821 roku dziekanem Oddziału Literatury został Hermann Schugt. Jako przełożony artystów czuwał nad organizacją powierzonej sobie jednostki. Po obejrzeniu wystawy końcoworocznej z 1822 roku był spokojny o poziom prezentowany przez studentów Akademii. Dał temu wyraz w artykule zamieszczonym na łamach „Pszczółki Krakowskiej”, czasopisma literacko-artystycznego ukazującego się w Wolnym Mieście Krakowie. We wprowadzeniu do tekstu zatytułowanego Piękne Sztuki, redakcja informowała, iż został on nadesłany przez „Professora Szugta, mającego naczelny dozór wydziału sztuk pięknych w akademii krakowskiej”1. Schugt przedstawił „rys tegorocznego postępu uczniów malarstwa i rzeźbiarstwa”2. Dziekan rozpoczął swoją relację z ekspozycji od przedstawienia sylwetek wybijających się studentów malarstwa. Szerszym omówieniem zaszczycił sześciu z nich. Trzecia z kolei była Józefa Szopowicz. „Panna Józefa Szopowicz oprócz rzadkiej zdolności w rysunku osobliwie Landszaftów okazała podobnie dowody talentów niepospolitych w olejnem malowaniu, i zapowiada współrodakom nowy gienjusz, z zaszczytem dla płci swojej”3. Józefa Szopowicz znalazła się w doborowym towarzystwie. Wśród zauważonych przez Schugta adeptów malarstwa znaleźli się także przyszli pedagodzy uczelni: Jan Nepomucen Głowacki i Jan Nepomucen Bizański.

 Faktem jest, iż Józefa Szopowicz brała udział w wystawie końcoworocznej studentów ASP z 1822 roku. Nie jest jednak pewne, w jakim charakterze tam występowała. Rok wcześniej, w 1821 roku, w wystawie brały udział panny Konopczanki, które „doskonałością kopijów olejno oddanych, w czasie nauki prywatnej przez P. Brodowskiego dawanej, prawie tylko przez rok jeden – wzbudzają podziwienie”4. Może Józefa Szopowicz też pobierała prywatne lekcje u jednego z profesorów Akademii i dzięki temu uzyskała wstęp na ekspozycję? Nawet jeśli tak było, to i tak obecność kobiety wystawiającej swe obrazy na początku XIX wieku na równi z mężczyznami chlubnie wyróżnia krakowską ASP na tle europejskim.

Akademia Sztuk Pięknych funkcjonowała w ramach Uniwersytetu Jagiellońskiego piętnaście lat, od 1818 do 1833 roku. Był to okres rozkwitu uczelni. Niestety w 1833 roku, w ramach represji związanych z udziałem profesorów i studentów ASP w powstaniu listopadowym, Akademię usunięto z Uniwersytetu. Jako Szkoła Rysunku i Malarstwa została przyłączona do Instytutu Technicznego, w strukturze którego egzystowała przez kolejne czterdzieści lat. Niewiele pozostało z dawnej wielkości Akademii. Razem z akademickim statusem uczelnia utraciła dawną dynamikę rozwoju. Wykształcenie artystyczne w murach szkoły zdobywać mogli tylko mężczyźni.

O umożliwieniu kobietom odbywania studiów na poziomie wyższym jako pierwszy w Krakowie pomyślał Adrian Baraniecki. W 1868 roku założył Wyższe Kursy dla Kobiet. Nowa placówka (razem z Muzeum Techniczno-Przemysłowym, drugim wielkim dziełem Baranieckiego) znalazła swą siedzibę w zabudowaniach klasztoru oo. franciszkanów przy ul. Franciszkańskiej 4. Słuchaczki przybywały nie tylko z Galicji, ale także z najdalszych zakątków dawnej Rzeczpospolitej. Tego właśnie oczekiwał Adrian Baraniecki: „Pragnąłbym, że­by córki nasze spod wszystkich zaborów mogły roz­szerzać i dopełniać u stóp Wawelu swoje wykształ­cenie w duchu narodowym''5. Studentki miały do wyboru trzy wydziały: Wydział Historyczno-Literacki, Wydział Przyrodniczy i Wydział Sztuk Pięknych. Baraniecki myślał również o założeniu dwóch kolejnych, Wydziału Nauk Handlowych i Wydziału Gospodarczego, ale nie udało się wcielić tych zamierzeń w życie. Wśród pedagogów „Baraneum” (jak żartobliwie określano szkołę Baranieckiego) znajdujemy wielu wybitnych uczonych, zazwyczaj profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kierownikiem Wydziału Sztuk Pięknych, zwanego także Wydziałem Artystycznym, był najpierw Władysław Łuszczkiewicz (w latach 1868-1875), a następnie Jan Matejko (w latach 1875-1893).

Profesorowie Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie i jej absolwenci byli pedagogami Kursów. W latach 1884-1886 na Wydziale Artystycznym studiowała Olga Boznańska. Jej nauczycielami byli Hipolit Lipiński i Antoni Piotrowski, uczniowie Jana Matejki. Poza Łuszczkiewiczem i Matejką malarstwa nauczali m.in. Feliks Szynalewski i Aleksander Gryglewski. Za nauczanie rzeźby odpowiadali Henryk Kossowski i Marceli Guyski.

W 1873 roku Szkoła Rysunku i Malarstwa wyzwoliła się z okowów Instytutu Technicznego i jako Szkoła Sztuk Pięknych rozpoczęła samodzielny żywot. Na dyrektora SSP powołano Jana Matejkę. W połowie lat 80. XIX wieku do pracowni mistrza Jana zapukała Maria Dulębianka i wyraziła chęć podjęcia nauki w szkole pozostającej pod jego kierownictwem. Nie chodziło jej tylko o własną osobę, ale o otwarcie szkoły dla kobiet w ogóle. „Ja już i sił i czasu ku temu mam za mało”6 – odpowiedział najwybitniejszy polski malarz historyczny, mając zapewne na myśli tak istotną zmianę w funkcjonowaniu podlegającej mu instytucji.

Jan Matejko w kwestii obecności kobiet w Szkole Sztuk Pięknych był nieprzejednany. Nie chodziło tylko o studentki. Również modelki nie mogły liczyć na jego pobłażliwość. W epoce historyzmu studentom mogli pozować tylko modele. Autor Bitwy pod Grunwaldem nie tylko uważał się za nauczyciela, ale także za wychowawcę dbającego o kondycję moralną swych wychowanków. Był świadomy zagrożeń związanych z obecnością w pracowni modelki pozującej do aktu. W tej sytuacji, jak zanotował w swych wspomnieniach Leon Kowalski, „malując stale pijanego Antka, zaprzysiężonego modela szkoły, dojrzewał »wrzód«, który musiał pęknąć”7. I pękł. „Wybuchnął skandal! Bohaterami byli spokojni i zrównoważeni ludzie: Lolo Polityński, Tadek Okoń i któryś trzeci, czy nie Stefan Matejko, bratanek mistrza – zbeszcześcili święty przybytek… zamknęli się na jednym z kursów w towarzystwie pierwszej nagiej kobiety w tym dostojnym gmachu i… rysowali ją z zapałem, czując się po raz pierwszy męczennikami sztuki”8. Niestety całe zajście zauważył Marian Gorzkowski, sekretarz szkoły, który natychmiast zawiadomił o nim Jana Matejkę. Postępek uczniów wstrząsnął profesorami. „Skonstatowano niezawodny upadek moralności! Biedny Lolo i Tadek, jako projektodawcy zamachu na praworządność szkoły, urośli w naszych oczach na bohaterów. Tamci znów wołają o pomstę”9. Z opresji wybawił nieszczęsnych adeptów malarstwa Leopold Löffler, w którego pracowni studiowali. Profesor ten był orędownikiem otwarcia uczelni dla kobiet, nie tylko dla modelek, ale przede wszystkim dla studentek (czemu dał wyraz w późniejszych czasach już za dyrekcji Juliana Fałata). Löffler „stanął w bojowej pozycji i gromkim głosem oznajmił: »Jeżeli moich uczni relegować będziecie, to ja też z nimi idę – do widzenia«. Zlękli się »sędziowie«… ataku sercowego u staruszka. Zresztą też nie wiadomo co Wiedeń na to. Dali spokój”10. Działo się to w roku 1893 – tym samym, w którym zmarł Jan Matejko. Warto dodać, że dwa lata wcześniej, w 1891 roku, pierwsza modelka pojawiła się w pracowni rzeźby prowadzonej przez Alfreda Dauna i też musiała ją opuścić w atmosferze skandalu11.

Od 1846 roku Kraków znajdował się w granicach Cesarstwa Austriackiego. Szkoła Sztuk Pięknych w Krakowie podlegała Ministerstwu Wyznań i Oświaty w Wiedniu. 6 maja 1878 roku minister Karl Stremayr wydał rozporządzenie, w którym warunkowo dopuszczał kobiety do uczelni wyższych. Jan Matejko w kwestii modelek mógł jednak być zdezorientowany, ponieważ minister wypowiadał się tylko w sprawie kobiet chcących podjąć naukę. Cesarski zwierzchnik szolnictwa swą zgodę obwarował wieloma zastrzeżeniami. Kobiety mogły liczyć na pozytywne rozpatrzenie swego wniosku o podjęcie studiów tylko „w razie szczególnych okoliczności, godnych uwzględnienia”12. Kształcić mogły się tylko za zgodą profesora i władz uczelni. Powinny przebywać w osobnych salach (czy modelki również miałyby pozować tylko kobietom, przebywającym w swoich pomieszczeniach?). Choć mogły uczęszczać na zajęcia, nie przysługiwał im status studenta. Były hospitantkami, czyli gośćmi. Mogły podchodzić do wszystkich egzaminów, ale po zakończeniu studiów nie otrzymywały dyplomów. Przepisy były bardzo restrykcyjne, ale pierwszy krok został uczyniony.

Działalność Wyższych Kursów dla Kobiet Adriana Baranieckiego, pojawienie się modelek w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych oraz rozporządzenie ministra wyznań i oświaty z Wiednia wpisywało się w tendencje europejskie. W drugiej połowie XIX i na początku XX wieku formułowano postulaty dotyczące równouprawnienia kobiet. Sufrażystki walczyły o przyznanie kobietom praw wyborczych. Emancypantki żądały równouprawnienia we wszelkich aspektach życia publicznego. Zabiegały o zrównanie kobiet i mężczyzn w dostępie do edukacji, a zwłaszcza do studiów wyższych. Wypowiadały się w kwestiach ekonomicznych, walcząc z przejawami wykluczenia na rynku pracy. Domagały się zreformowania dyskryminującego kobiety prawa cywilnego. Emancypantki, choć skupione głównie na celach społeczno-politycznych, zwracały uwagę na potrzebę samorealizacji kobiet i opisywały ich los.

Jedną z najwybitniejszych emancypantek polskich była wspomniana już Maria Dulębianka. Odmowa Jana Matejki nie zraziła jej do malarstwa. Studia artystyczne odbywała w Paryżu, Wiedniu i Warszawie. Była bardzo utalentowaną artystką. Świadczą o tym obrazy rodzajowe i portrety jej pędzla. Często pozowała jej Maria Konopnicka, z którą łączyły ją serdeczne relacje i wspólna działalność społeczna. Dulębianka, choć odnosiła sukcesy artystyczne (np. na międzynarodowej wystawie w Paryżu w 1900 roku otrzymała honorowe wyróżnienie za dwa obrazy), zaczęła odchodzić od malarstwa i coraz bardziej poświęcać się walce o prawa kobiet i aktywności patriotycznej.  

Jan Matejko nie był jedynym dyrektorem Szkoły Sztuk Pięknych, który znał Marię Dulębiankę. Dziesięć lat później zwróciła się do Juliana Fałata z postulatem przyjmowania kobiet do SSP. Sama miałaby stanąć na czele wydziału dla kobiet. Fałat zapewne nie był przeciwny tej koncepcji, popieranej przez liczne listy i petycję złożoną w 1896 roku. Jednak zajęty problemem podniesienia Szkoły Sztuk Pięknych do rangi Akademii nie poświęcił sprawie dostępu kobiet do uczelni należytej uwagi. Sprawa miała dojrzewać przez natępne dwadzieścia lat.

Paulina Kuczalska-Reinschmit, inna czołowa bojowniczka o prawa kobiet tamtego czasu, pisała po śmierci Dulębianki: „Do czci i uznania, jakie się należą zasługom Maryi Dulębianki od każdego serca polskiego, Ojczyznę miłującego, kobiety winne jej oprócz tego jeszcze i wdzięczność za usilną i wytrwałą walkę o wstęp dla nich do uczelni, zdobycie praw wyborczych i zorganizowanie ich działalności obywatelskiej”13. Dulębianka całym życiem zapracowała sobie na szacunek ze strony „serca polskiego”. W listopadzie 1918 roku w czasie walk o Lwów zorganizowała w mieście służbę sanitarną. Później, jako wysłanniczka Czerwonego Krzyża, wybrała się do obozów ukraińskich, gdzie pomagała uwięzionym żołnierzom polskim, którzy dostali się do ukraińskiej niewoli. Zmarła 7 marca 1919 roku na tyfus, którym zaraziła się od swych podopiecznych. Pochowana została na Cmentarzu Obrońców Lwowa.

Choć Julian Fałat nie powołał żeńskiego wydziału, objęcie przez niego stanowiska dyrektora Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie w 1895 roku otworzyło nowy etap w historii walki kobiet o prawo studiowania w najstarszej polskiej uczelni plastycznej.

Przypisy:

1-3 H. Schugt, Piękne Sztuki, „Pszczółka Krakowska” 1822, nr 12, s. 81-82.

4 „Pszczółka Krakowska” 1821, nr 32, s. 143.

5 J. Kras, Wyższe Kursy dla Kobiet im. A. Baranieckiego w Krakowie 1868-1924, Kraków 1972, s. 22.

6 P. Kuczalska-Reinschmit, Ś. P. Marya Dulębianka, „Tygodnik Illustrowany” 1919, nr 15 (12 IV), s. 238.

7-11 L. Kowalski, Pendzlem i piórem, Kraków 1934, s. 54-56, 129-131.

12 Rozporządzenie Wysokiego Ministerstwa Wyznań i Oświaty z 6 maja 1878 roku, [w:] Zbiór najważniejszych przepisów uniwersyteckich, oprac. K.W. Kumaniecki, Kraków 1913.

13 P. Kuczalska-Reinschmit, Ś. P. Marya Dulębianka, dz. cyt., s. 238.

 

Michał Pilikowski

 

 


 

  

Za zadanie wzięłam sobie obalić ten przesąd,
że kobieta, co skończyła uniwersytet, przestaje być kobietą.

Zofia Nałkowska

 

Jednym z przekleństw jakie mogły się przydarzyć rodzinie pod koniec XIX wieku było posiadanie kobiety z ambicjami emancypacyjnymi. Powszechnie uważano, że kobiety, które chciały studiować i pracować stanowiły zagrożenie porządku społecznego, mogły zniszczyć odwieczny układ funkcjonowania rodziny. W 1892 roku powstała nawet nowa jednostka chorobowa Anorexia scholastica, którą opisał w British Medical Journal doktor James Crichton-Browne. Owe zaburzenie dotyczyło młodych dziewcząt, które wykazywały nadmierne dążenia do nauki. Objawiało się nerwicą, lunatykowaniem, bólami głowy, epilepsją, spadkiem wagi, a także utratą moralności i zupełnym szaleństwem. Zaburzenie było nieuleczalne. Doktor James Crichton-Browne spotkał się z dużym poparciem w środowisku lekarskim. Dążenia kobiet do samodzielności i niezależności były mocno krytykowane wszędzie.

W 1897 roku Franciszek K. Kapłański pisał we Lwowie:
Pod pozorem równouprawnienia kobiet nadeszłaby chwila supremacji kobiet nad mężczyznami. Zanim by jednak do tego przyszło, mogłaby zagrozić naszemu narodowi jeszcze większa klęska z emancypacji aniżeli rozbiór Polski; mianowicie gdyby niezdrowe zasady emancypacyjne zaczęły rozpowszechniać się u nas coraz więcej między kobietami, gdyby te przejęły się żądzą panowania pod pozorem równouprawnienia, wtedy antypatia kobiet do mężczyzn i odwrotnie wzrosłaby znacznie, wskutek czego aureola szacunku, czci i uwielbienia, jaką bywają otaczane przez mężczyzn uczciwe kobiety Polki, znacznie by osłabła, a za to obudziłaby się w mężczyznach obawa do żon emancypowanych, umniejszenie się ślubnych małżeństw, zwiększenie bezżenności, rozpusty, za czym przyszłaby ogólna deprawacja tak kobiet jak mężczyzn, upadek rodziny, upodlenie się społeczeństwa i zanik narodu. Emancypacja kobiet jest zatem śmiertelnym wrogiem nie tylko polskiego, ale każdego narodu1.

W Krakowie również nie brakowało głosów przeciwnych emancypacji. Brylował w tym  Ludwik Rydygier - który powoływał się na swój autorytet lekarski - profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego i Lwowskiego, a obecnie patron Wojewódzkiego Szpitala Specjalistyczny im. Ludwika Rydygiera w Krakowie:
Biorąc rzecz  zasadniczo, to równouprawnienie kobiet z mężczyznami jest nonsensem, bo się sprzeciwia odwiecznym prawom natury. Dopóki kobieta jest przeznaczoną do rodzenia dzieci i karmienia niemowląt, jak na to wskazuje sama budowa jej narządów, to  stanowczo ani mowy być może o równouprawnieniu z rodzajem męskim. Tak już w całej przyrodzie Pan Bóg rzeczy ułożył, albo kto woli, niech powie, tak już w całej przyrodzie rzeczy się ukształtowały, że role są podzielone nie tylko u ludzi, ale i u zwierząt a nawet roślin (…)2.

Anastazja Dzieduszycka, nauczycielka i autorka książek cytowała Stanisława Bronikowskiego, który w 1877 roku wydał broszurę Emancypacja i równouprawnienie:
Wykształcenie, jakiego dla kobiet pragniecie — mówi p. Bronikowski — rozstroi i tak wątłe siły kobiece, spotęguje ich nerwową drażliwość, częstych chorób umysłowych i samobójstw będzie powodem, a pożytku nie przyniesie, bo umysł kobiecy niezdolen tworzyć; nadto, wdzięk cały niewieści — to jej uczucie, skromność, poświęcenie, to ten odwieczny na świat pogląd, często nie logiczny, zawsze odsłaniający skarby miłości; dziś już — mówi— widzimy kobiety zimne, do dóbr materialnych jedynie przywiązujące cenę, lekceważące swe rodzinne obowiązki, a skutek tych to zmian w ich ukształceniu.
Chcecie ułatwiać kobietom przystęp do rzemiosł, do zawodów różnych — dodaje — a nie widzicie, że tym sposobem odrywacie je od domowego ogniska? Zapominacie, że zarabiają wprawdzie trochę grosza, lecz zaniedbują wychowanie swych dzieci, a dusze ich — to skarby nad skarbami3.

Krytyczne były także kobiety, nawet takie, które nie powinny głosić dezaprobaty, jak Gabriela Zapolska:
Nie chcę kobiet – lekarzy, prawników, weterynarzy itd. Nie filozofuj! Nie kraj trupów! Nie zatracaj swej godności niewieściej. To czar! To twoja władza!4.

Która chciałaby wobec takich argumentów być emancypantką? Które miały na tyle odwagi, aby studiować?
Jedną z odważnych była Maria Dulębianka przekonana o tym, że udział tworzących kobiet - artystek wzbogaci sztukę.W swoim tekście opublikowanym w 1903 roku pt. O twórczości kobiet Dulębianka pisała:
Podniesienie twórczości kobiety będzie podniesieniem twórczości w ogóle. Bo gleba twórczości człowieka nie jest wcale wyzyskaną w miarę jej zasobów i niezawodnie może i musi stać się wydajniejszą; jak ziemia przez wyższą uprawę, może nieść plon stokroć bogatszy, niżli go niesie dzisiaj5. To ona jako pierwsza nawoływała do walki o prawo studiowania kobiet na krakowskiej ASP.

W 1895 roku napisała artykuł w grudniowym wydaniu Steru6 pod znamiennym tytułem Kołaczcie, a będzie wam otworzono. Być może zainspirowana faktem, który miał miejsce nieopodal placu Matejki, przy krakowskich plantach na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie rok wcześniej spłynęło ok. 50 podań kobiet o przyjęcie na uniwersytet. Wszystkie zostały odrzucone poza trzema. Trzy kobiety Janina Kosmowska, Jadwiga Sikorska, Stanisława Dowgiałłówna zostały przyjęte na studia farmaceutyczne w charakterze hospitantek. W swoim artykule Dulębianka mówiła o potrzebie solidarności kobiet w walce o prawo studiowania w Akademii:
Za pośrednictwem „Steru” zwracam się tedy do całego szeregu kobiet pracujących i chcących pracować na polu sztuki, z serdecznym wezwaniem, aby za porozumieniem się i wspólnymi siłami rozpocząć starania o wstęp do Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie. Nie widzę powodu, dla którego, wstęp miałby być odmówiony. Przed kilku laty sama podejmowałam takie usiłowania, lecz otrzymałam od Matejki odpowiedź: „Ja już i sił i czasu ku temu mam za mało”. Obecnie mamy Dyrekcję młodą, do reform skłonniejszą, skorzystajmy z tego i zwróćmy się do niej z prośbą o otwarcie nam podwoi szkoły7.

Na czele akademii stał nowy dyrektor Julian Fałat. Być może właśnie ten artykuł, który ukazał się w Sterze zmobilizował uczennice Wyższych Kursów dla Kobiet im. A. Baranieckiego do napisania petycji. Gdyż niecałe dwa miesiące później 25 lutego 1896 roku Ster informował, że 10 uczennic wysłało prośby do Ministerstwa Wyznań i Oświaty8 i Koła Polskiego9. Trzecie podanie miało pójść do Rady Państwa. Z upoważnienia Koła przed Radą Państwa miał przemawiać wstawiając się za kobietami dr Piętak. Ster pisał:
spodziewać się można, że jakkolwiek nie bez trudności i kwestia wstępu kobiet do szkoły sztuk pięknych pomyślnie rozstrzygniętą zostanie. Tym więcej, że pan Fałat przychylnie jest dla tej reformy usposobiony10.

W archiwach ASP można znaleźć protokół z 22 lutego 1896 roku, będący reakcją na list z Namiestnictwa w sprawie prośby uczennic Baranieckiego w którym najpierw czytamy:
Profesor Löffler zapytuje Przewodniczącego Dyrektora, iż się rozniosły słuchy po mieście, że kobiety mają do Szkoły Sztuk Pięknych uczęszczać, w jaki więc sposób miało by to nastąpić?11.

Po dyskusji Grona Profesorów Dyrekcja szkoły napisała odpowiedź do Namiestnictwa w sześciu punktach zebraną. Jeden z punktów brzmiał:
Stan umysłowy wykształcenia w ogóle kobiet zwłaszcza w kraju naszym w obecnym czasie tak się bardzo korzystnie rozwinął i takie niespodziewane z niego powstały następstwa, iż w każdym kierunku polskie kobiety mają już teraz wybitne u nas znaczenie. Nie tylko w literaturze krajowej, lecz nadto w dziedzinie sztuk pięknych wykazują one szereg przedstawicielek mających ustalony już rozgłos; dość wspomnieć nazwiska panien Certowiczówny, Bierkowskiej, Dulembianki, Rozniatowskiej, Milewskiej, Pająkówny itp. — nie mówiąc już o Bilińskiej, Boznańskiej, których prace na zagranicznych wystawach są bardzo cenione, a nawet poszukiwane. Ta dążność w kraju naszym kobiet do prac umysłowych i wybitne ich stanowiska tym bardziej godne są i podziwiane, i pochwały, że one wyłącznie tylko mocą mrówczej pracy charakteru swego i wytrwałością niezwykłą na takie pochlebne stanowiska wybić się zdołały, nie tylko nie mając żadnej za sobą opieki, ani rządowej, ani społecznej, lecz nadto spotykając wszędzie albo zawady, albo nawet niezwyciężone trudności12.

Grono Profesorów przychylnie wyraziło się o przyjęciu kobiet. Zauważyli oni, że ich obecność na pewno świetnie wpłynęłaby na studentów, gdyż zrodziłaby współzawodnictwo, co mobilizowałoby do postępów. Jednak, aby ten postulat mógł zostać spełniony potrzebne były nowe sale specjalnie dla kobiet, których akademia nie miała, a także należało powiększyć ilość profesorów. Zaznaczyli oni, że gdyby nie dało się spełnić propozycji akademii, to ministerstwo mogłoby przeistoczyć kursy dla kobiet Baranieckiego. Na osobistym spotkaniu uczennic z Fałatem, ten obiecał pomóc w spełnieniu ich prośby.   Powstał pomysł powołania specjalnego oddziału dla kobiet. Na czele oddziału miała stanąć Olga Boznańska bądź Maria Dulębianka. W kwietniu wiedeńska prasa napisała o petycji uczennic oraz o pomyśle utworzenia oddziału żeńskiego, na czele którego miałaby stanąć Olga Boznańska. Pod koniec kwietnia malarka napisała list do Fałata:

Łaskawy Panie Dyrektorze!
Wyczytałam wczoraj, ku memu wielkiemu zdziwieniu, w gazecie wiedeńskiej, że Szanowny Pan ma zamiar ofiarować mi miejsce profesora w Akademii Krakowskiej dla oddziału kobiet. Jest to ogromny zaszczyt, zanadto wielki dla mnie, bo nie czuję się na wysokości podołania podobnemu zadaniu ni moralnie, ni fizycznie. Dlatego więc, nie czekając nawet na odebranie oficjalnego mianowania, pozwalam sobie dziękować łaskawemu Panu Dyrektorowi za tyle dobroci i prosić Go o wybaczenie jeżeli w żadnym razie tego zaszczytu przyjąć nie mogę. Ażeby uniknąć wiele przykrości pragnęłabym bardzo ażeby Szanowny Pan nikomu o moim liście nie wspomniał.
Proszę wybaczyć jeszcze jeżeli nie mam dosyć słów do dziękowania za tak wielki honor. Polecając się nadal łaskawej pamięci pozostaję z wyrazami najgłębszego szacunku i prawdziwej wdzięczności13.

Tego samego dnia, co Olga Boznańska do Fałata napisała również Maria Konopnicka, aby wstawić się za Marią Dulębianką (która miała wtedy 35 lat).

(…) Słyszę także, iż zamierza Pan oddać bliższe kierownictwo tego Oddziału kobiecie. Jest to piękna pełna świeżości i ducha karta w dziejach Akademii, tak jak i w dziejach Dyrekcji jej, z Panem Szanownym na czele!
Tu prośba, bardzo gorąca i bardzo sprawiedliwa nawet. Niechże Szanowny Pan powierzy tę posadę, na pierwszy raz, inicjatorce projektu, tej, która poruszając tak ważną kwestię, zaufała, że pod Pana Dyrekcją stać się to może – p. Marii Dulębiance!
Do imienia tego
mogłabym nie dodawać nic więcej: zaświeci ono kiedyś jako pamiątkowy napis nad temi drzwiami, któremi kobiety nasze wejdą do Akademii, zyskując możliwość kształcenia się w kraju i pod takimi mistrzami jak Pan (…)14.

Trzeci list w sprawie kierowania oddziałem dla kobiet, napisany dokładnie wtedy kiedy dwa wcześniejsze (28 kwietnia 1896 r.) wspierający kandydaturę Marii Dulębianki napisała jej siostra dr Anna Wyczółkowska, lekarka i działaczka na rzecz równouprawnienia kobiet. W połowie maja spłynął ostatni list w sprawie poparcia dla Dulębianki od Henryka Siemiradzkiego, który przyznał w liście, że napisał na prośbę Marii Konopnickiej, która nie znając Fałata osobiście, zapewne nie odważy się do niego napisać sama. Milił się w swoich przypuszczeniach. Niestety petycja z 1896 roku nie doczekała pozytywnego rozwiązania.

1 X 1900 roku Szkoła Sztuk Pięknych została przekształcona w Akademię Sztuk Pięknych. 5 XII odbyła się uroczysta inauguracja z udziałem ministra oświaty dr Hartla oraz namiestnika Leona hr. Pinińskiego. Niedługo po przekształceniu szkoły w akademię spłynęło w listopadzie 1900 roku kolejne podanie do Ministerstwa Wyznań i Oświaty. Tym razem było to osiem kobiet: Nina Bobieńska, Emilia de Laveaux Karcz15, Wanda Nusbaum, Maria Czajkowska, Jadwiga Malinowska, Celina Wiśniewska, Cybulska i Maria Niedzielska. Kobiety zwróciły się z prośbą o dopuszczenie ich w charakterze słuchaczek (hospitantek) do Akademii Sztuk Pięknych. Zgodnie z wymogami ministerstwa kobiety prosiły o osobną salę dla siebie, która umożliwiłaby im naukę. 22 listopada 1900 roku ministerstwo wysłało zapytanie do ASP:
czy i pod jakiemi warunkami mogłoby nastąpić przyjęcie uczennic, jako uczennic nadzwyczajnych do c.k. Akad. Sztuk P. w Krakowie16.

8 i 22 stycznia 1901 roku na posiedzeniu profesorów uchwalono przychylną odpowiedź. Ponownie wspomniano o tym, że obecność kobiet może wpłynąć pozytywnie na studentów — bo jeśli się zważy, że kobiety wogóle jako uczennice odznaczają się zwykle wielką pilnością i pracowitością, to ten rys charakteru kobiet byłby jako wzór pożądanym dla uczniów17. Grono Profesorów uważało, że mogą przyjąć kobiety na dwa lata, na próbę, aby przekonać się czy i jakie korzystne dla Akademji z tego wynikać mogą następstwa18. Jednak znowu problem okazał się ten sam. Nie było stosownych pomieszczeń. Namiestnictwo poprosiło o przesłanie kosztorysu zobowiązując się do wsparcia finansowego po przedstawieniu projektu przez akademię. Pomimo tak obiecującego początku sprawa znowu nie znalazła pozytywnego zakończenia. Utknęła, nie wiadomo po której stronie.

Słownik Artystów Polskich podaje, że dwie z ośmiu kobiet zostały przyjęte wtedy na studia. Miałaby to być Maria Czaykowska-Kozicka19 i Emilia de Laveaux po mężu Karcz. Obydwie miały przebywać w akademii bardzo krótko, zaledwie kilka miesięcy. Maria wkrótce wyjechała do Paryża, a Emilia urodziła córkę. Jednak nie potwierdza tego Ręgorowicz w Dziejach krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.
Ministerjum nie było dopuszczeniu kobiet do studjów w Akademji Sztuk Pięknych w zasadzie przeciwne, zażądało jednak, nim sprawa ta zostanie rozstrzygniętą, by wziąć pod uwagę i finansową stronę tej sprawy i ewentualnie w odpowiednim czasie postarać się o pokrycie kosztów, które M. W. O. obiecało przyznać, a umotywowany projekt połączonych z tem kosztów miała przedstawić dyrekcja Akademji. - Mimo tak przychylnego stanowiska Min. W. O. sprawa dopuszczenia kobiet nie została rozstrzygnięta już za dyrekcji Fałata. - Utonęła ona w aktach najprawdopodobniej Namiestnictwa, a może i samej dyrekcji Akademji w związku z gwałtownie wzrastającą liczbą uczniów Akademji20.

 W 1907 roku do Akademii Sztuk Pięknych spłynęła kolejna petycja kobiet. Protokół z posiedzenia Dyrekcji i Grona Profesorów z dnia 6 kwietnia 1907 roku mówił:
Odczytałem wreszcie petycję kobiet malarek do Grona Profesorskiego wystosowana a proszącą o poparcie sprawy przyjmowania kobiet do Akademii. Dyrektor przypomina wobec tego, że  sprawa ta była już przedmiotem podania tutejszego do C.K. Ministerstwa Wyznań i Oświaty, w którem się za przyjęciem kobiet do krakowskiej akademii pod warunkiem wybudowania w tym celu osobnego gmachu w sąsiedztwie, gdzie naukę prowadziliby profesorowie Akademii za osobnym wynagrodzeniem. Uchwalono pozostać na tem samem stanowisku i w tym duchu udzielić tej sprawie ewentualnie poparciaj21.

Po raz kolejny odwołano się do problemu lokalowego.

archiwum asp krakow 1

archiwum asp krakow 2 

 

 

Glos Narodu nr 39 16 lutego 1896 str 7

Glos Narodu nr 39 (16 lutego 1896 r., str. 7)

 

Sprawa kobiet wróciła w 1913 roku. Została podniesiona na posiedzeniu Grona Profesorów w dniu 11 kwietnia:
Rektor zagaja posiedzenie i przedkłada porządek dzienny na który składa się:
1) Oświadczenie się Grona na zapytanie C.K. Ministerstwa Wyznań i Oświaty co do dopuszczenia kobiet do studiów w Akademii (…) ad 1) Rektor odczytuje reskrypt C.K. Namiestnictwa z 28/III 1913 L.XIV1853 w sprawie dopuszczania kobiet do studiów w Akademii Sztuk Pięknych.
Profesor Konstanty Laszczka zaznacza na wstępie, że w naszej akademii dopuszczenie kobiet do studiów jest niemożliwe tak długo, jak długo zakład mieści się w obecnym budynku, który już teraz jest niemożliwie ciasny i liczby uczniów w nich nie podobna.
Co zaś do kwestii dopuszczenia kobiet do studiów w przyszłości, skoro akademia znajdzie pomieszczenie w nowym, obszerniejszym budynku, jest on zasadniczo za dopuszczeniem kobiet do studiów w akademii, ale przy ustanowieniu osobnych pracowni dla kobiet, nie zaś do wspólnych sal z mężczyznami. Do zdania tego przyłączają się profesorowie Axentowicz i Mehoffer.
Profesor Pankiewicz, Weiss i Dębnicki, uznają, że obecnie z powodu ciasnoty gmachu o dopuszczeniu kobiet do tutejszej akademii mowy być nie może, są jednak jednomyślni zdaniu, że skoro warunki pod tym względem się poprawią powinny kobiety do studiów w akademiach być dopuszczone zupełnie na równi z mężczyznami bez żadnych ograniczeń i do wspólnych pracowni.
Wreszcie oświadcza się Rektor Malczewski zasadniczo przeciw dopuszczeniu kobiet do akademii22.  

Akademia ciągle miała ten sam problem, nie miała nowego budynku. Cztery lata później we wrześniu 1917 roku przybyła do Krakowa Zofia Baltarowicz-Dzielińska23, która wraz ze swoimi pracami odwiedziła kolejno prof. Malczewskiego, potem prof. Laszczkę, na końcu rektora Mehhofera. Pragnęła studiować rzeźbę, nie bacząc na zakaz. Zanim przyjechała do Krakowa musiała pokonać sprzeciw swojej matki, która lubiła jej mówić: Po moim trupie pójdziesz do Akademii24, argumentując swoje słowa obawą: Ja do tego nigdy nie dopuszczę ażeby moja córka została emancypantką!25

 zofia baltarowicz dzielinska z corka danuta dzielinska archiwum asp krakow

Zofia Baltarowicz-Dzielińska z córką Danutą Dzielińską
/Archiwum ASP Kraków/

 

zofia baltarowicz dzielinska zyciorys archiwum tpsp krakow

Źyciorys Zofii Baltarowicz-Dzielińskiej
/Archiwum TPSP Kraków/

Zofia była jednak nieprzejednana w swoim dążeniu do studiowania. I udało jej się! Grono Profesorów przyznało wspólnie, że talent jaki posiada Zofia uprawnia ją do podjęcia studiów w charakterze hospitantki.  Rzeźbiarka zaczęła swoją pracę w pracowni prof. Laszczki na początku października. Tym sposobem umożliwia pozostałym kobietom szturmowanie akademii. Wyłom, którego dokonała miał swoje konsekwencje. W roku następnym pojawiła się przyjaciółka Zofii, Iza Polakiewicz w pracowni prof. Weissa, a potem Zofia Rudzka. Miesiąc przed oficjalną uchwałą przyjęcia kobiet do pracowni prof. Laszczki dołączyła Janina Reichert. Jednak w pierwszym semestrze w 1917 roku w całej akademii było 80 studentów mężczyzn i Zofia Baltarowicz – jedyna kobieta. Zofia studiowała do 1920 roku, po czym opuściła akademię. Wróciła do niej w wieku 52 lat, aby ukończyć dwa brakujące lata. Studiowała równolegle z córką Danutą Dzielińską, która również była na rzeźbie. Świadectwo ukończenia ASP otrzymała 19 sierpnia 1948 roku.

 

Swiadectwo ukonczenia ASP Archiwum ASP Krakow

Świadectwo ukończenia ASP

/Archiwum ASP Krakow/

 W końcu zaraz po odzyskaniu niepodległości, 14 grudnia 1918 roku - dokładnie 100 lat temu - na posiedzeniu Grona Profesorów pod przewodnictwem rektora Wojciecha Weissa została przyjęta oficjalna uchwała o dopuszczeniu kobiet na studia do Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Po 100 latach swojego istnienia akademia otworzyła swoje bramy dla kobiet.
Warto zaznaczyć, że decyzję o przyjęciu kobiet nie poprzedziła poprawa warunków lokalowych, a jak pamiętamy z wcześniejszych protokołów właśnie ten argument zawsze był tym, który przesądzał o nie przyjęciu ich na akademię. Zapewne sprawa kobiet wykorzystywana była jako karta przetargowa w rozmowach z ministerstwem w kwestii poprawy warunków lokalowych. Niemniej jednak powiedzieć również trzeba, że problem lokalowy był realnym zmartwieniem, z którym akademia borykała się na przestrzeni wielu lat.

pracownia prof laszczki 1919 1920 stoja od lewej w hagemayer s tracz o niewska laszczka r szereszewska i zelek n milan siedza od lewej j reichert z baltarowicz f bibluski model s klimowski j jura kopia

Pracownia prof. Konstantego Laszczki (1919-1920).

Od lewej: W. Hagemayer, S. Tracz, O. Niewska, K. Laszczka, R. Szereszewska, I. Zelek, N. Milan. Siedzą od lewej: J. Reichert, Z. Baltarowicz, F. Bibluski, model, S. Klimowski, J. Jura. 

/Archiwum ASP Kraków/

 Lista pierwszych studentek na krakowskiej ASP pojawiła się przy zapisie zaliczenia półrocza normalnych studiów 30 lipca 1920 roku.  Kobiety zajęły numery porządkowe od 99 do 115, co dawało 17 kobiet. Dwie; Maria Stanisława GutkowskaHelena Kozłowska zapisały się do pracowni prof. Pieńkowskiego. Trzy; Irena Bojarska, Irena Borzęcka, Janina Kopysteńska do pracowni prof. Mehoffera. Trzy; Stefania Feillowa, Halina MiączyńskaOlga Plutecka do pracowni prof. Axentowicza. Cztery; Maria Fromowiczówna, Bala Lesserówna, Janina NarzymskaHelena Loriówna do pracowni prof. Weissa i najwięcej, bo pięć do pracowni prof. Laszczki (nie licząc obecnej tam już Zofii Baltarowicz). Na liście studentów w pracowni prof. Laszczki z roku 1919/20 znalazły się: Zofia Marsówna, Natalia Milan, Olga Niewska, Janina ReichertównaRomana Szereszewska oraz cztery nazwiska mężczyzn: Józef Jura, Stanisław Majchrzak, Stanisław Tracz i Ignacy Zelek. W drugim półroczu doszła jeszcze jedna kobieta, Izabela Koziebrodzka. W roku 1919/1920 kobiety stanowiły 17,5 % wśród wszystkich studiujących.

W Regulaminie nauk z 1920 roku po raz pierwszy pojawia się adnotacja (art. 5):
Do Akademii Sztuk Pięknych przyjmowani być mogą jako uczniowie zwyczajni osoby obojga płci w wieku od 16-tu do 30-tu lat26.

Zapis dotyczący obojga płci pojawił się wtedy w regulaminie po raz pierwszy. Nowa sytuacja, jaką była obecność kobiet na akademii stała się widoczna w protokołach z obrad profesorów. Do tej pory pojawiała się tam jedynie męska forma: „studenci” czy „kandydaci”. W momencie podjęcia decyzji o przyjęciu kobiet protokoły każdorazowo wymieniają obie formy: „kandydatów i kandydatek”, „uczniów i uczennic”.

pracownia laszczki ok 1920 j reichertowna archiwum asp krakow druga od prawej natalia milan trzecia od prawej janina reichert

Pracownia prof. Konstantego Laszczki (ok 1920).
Na zdjęciu: Druga kobieta od prawej Natalia Milan, trzecia od prawej Janina Reichert.

/Archiwum ASP Kraków/

Te, które napierały na dopuszczenie do uczelni wyższych w Krakowie przyjeżdżały z Królewca, z zaboru rosyjskiego, z okolic Lwowa, nie były to zwykle Krakowianki. Pisała o tym Jadwiga Klemensiewiczowa:
I między zasiedziałych na swych katedrach konserwatywnych profesorów lub rajców miejskich, drzemiących na posiedzeniach, a odwiecznie jedno i to samo uchwalających – wciskać się zaczęły elementy obce, budzące niepokój i sprzeciw, bo pragnące wprowadzić świeży powiew idei (…) Ba, nawet kobiety zaczynały pukać w stare mury i falą całą pchać się do średniowiecznego miasta, zmuszając konserwatywnych opiekunów Almae Matris do powzięcia przychylnych dla nich postanowień. Tylko to nie były kobiety krakowskie – o nie! Te drzemały jeszcze wśród swych „trzech K”27 i gorszyły się tym, co się dzieje28.

Obecnie (2017/2018) wśród studiujących 78% stanowią studentki, odwrotne proporcje panują w kadrze, gdzie 34% stanowisk obejmują kobiety. Pierwszym dziekanem - kobietą na ASP została prof. Hanna Rudzka-Cybisowa na Wydziale Malarstwa w 1959/1960 roku. Potem od 1968 do 1972 roku na Wydziale Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki dziekanem była prof. Zofia Medwecka. Na Wydziale Form Przemysłowych dwie kadencje dziekana obejmowała prof. Barbara Suszczyńska-Rąpalska w latach 1993-1996 i 1996-1999. Na Wydziale Architektury Wnętrz dr hab. Beata Gibała-Kapecka, prof. ASP została dziekanem w 2012 roku. Na Wydziale Rzeźby swoją czteroletnią kadencję prof. Ewa Janus rozpoczęła w 2016 roku, 67 lat po powstaniu samodzielnego Wydziału Rzeźby. Na Wydziale Grafiki do tej pory nie było kobiety dziekana. W czasie swojej stuletniej obecności na akademii kobieta nigdy nie piastowała funkcji rektora.

Powyższe teksty ukazały się drukiem w 81 numerze "Wiadomości ASP". W czasopiśmie zostały poprzedzone tekstem Aleksandry Sikory pt. "Szkoły artystyczne dla kobiet w Krakowie.

 
Przypisy:

1 Franciszek K. Kapłański: Przeciw emancypacji kobiet, czyli supremacji kobiet nad mężczyznami, Lwów 1897, cyt. za Jan Hulewicz, Sprawa wyższego wykształcenia kobiet w Polsce w wieku XIX, Kraków 1939, s. 254.

2 Prof. Rydygier, O dopuszczeniu kobiet do studyów lekarskich, Przegląd Lekarski, 16 II 1895, nr 7, s. 99-102

3 Anastazja Dzieduszycka, Jeszcze o wychowaniu i powołaniu kobiety, WARSZAWA Drukiem Władysława Dębskiego, ulica Senatorska. Nr. 20, 1878, s. 4-5.

4 Gabriela Zapolska, W sprawie emancypacji kobiet, czasopismo pedagogiczne Szkoła, 1891, s.149. za Jan Hulewicz, Walka kobiet polskich o dostęp na uniwersytety, Warszawa 1936, s. 22.

5 Maria Dulębianka, O twórczości kobiet, [w:] Głos kobiet w kwestii kobiecej, red. K. Bujwidowa, Kraków 1903, Stowarzyszenie Pomocy Naukowej dla Polek im. J. I. Kraszewskiego, s. 196-197.

6 Ster. Dwutygodnik do spraw wychowania i pracy kobiet było to polskie czasopismo ukazujące się we Lwowie w latach 1895-1897, potem od 1907 w Warszawie. Redaktorką naczelną była Paulina Kuczalska-Reinschmit. Pismo poświęcone było prawom kobiet.

7 Maria Dulębianka, Kołaczcie, a będzie wam otworzono, Ster, 25 grudnia 1895, nr 2, s.18.

8 Szkoła Sztuk Pięknych w Krakowie podlegała c.k. Ministerstwu Wyznań i Oświaty we Wiedniu (istniejącemu w latach 1848-1918), a korespondencja z ministerstwem odbywała się za pośrednictwem c.k. Namiestnictwa we Lwowie (istniejącemu w latach 1857-1921), zgodnie ze statutem z 1876 roku.

9 Koła Polskie były polskimi frakcjami sejmowymi w parlamentach państw zaborczych. Stworzone do konsolidacji stanowiska Polaków. Koło Polskie w parlamencie austriackim utworzono w 1867 roku, zasiadali w nim konserwatyści.

10 Ster, nr 6, s.95, rubryka Z dzisiejszej doby.

11 Archiwum Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, Protokół z posiedzeń Grona Profesorskiego z dnia 22 lutego 1896 roku

12 Dyrekcja SSP w Krakowie do Namiestnictwa, 1896, Materiały do dziejów Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie 1895-1939, opr. Józef E. Dutkiewicz, Jadwiga Jeleniewska-Ślesińska, Władysław Ślesiński, Wrocław-Warszawa-Kraków 1969, s. 207–208

13 Fałat znany i nieznany. T. 2. Czasy krakowskie. Korespondencja z lat 1895-1910. Wybór i opracowanie Maria Aleksandrowicz, Bielsko-Biała 2008, s. 114.

14 Fałat znany i nieznany. T. 2. Czasy krakowskie. Korespondencja z lat 1895-1910. Wybór i opracowanie Maria Aleksandrowicz, Bielsko-Biała 2008, s. 115.

15 L. Ręgorowicz podaje błędne nazwisko Emilia de Lavaux

16 Ludwik Ręgorowicz, Dzieje krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, Lwów 1928, s. 224.

17 Ludwik Ręgorowicz, Dzieje krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, Lwów 1928, s. 116.

18 Ludwik Ręgorowicz, Dzieje krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, Lwów 1928, s. 116.

19 Maria Czaykowska-Kozicka, malarka i graficzka, (15 VIII 1878-1963)

20 Ludwik Ręgorowicz, Dzieje krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, Lwów 1928, s. 116.

21 Archiwum Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, Protokół z posiedzeń Grona Profesorskiego z dnia 6 IV 1907 roku.

22 Archiwum Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, protokół z posiedzenia Grona Profesorskiego z dnia 11 IV 1913 roku.

23 Obszerną relację z przybycia Zofii do Krakowa znajdą Państwo w artykule Zofia Baltarowicz-Dzielińska. Pierwsza studentka na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, Wiadomości ASP nr 79, s. 112.

24 Zofia Baltarowicz-Dzielińska, Kartki z pamiętnika. Ja i moja sztuka, zeszyt odręcznie napisany, archiwum ASP, Kraków

25 Zofia Baltarowicz-Dzielińska, Autobiografia. Płacz nic nie pomoże, część III, rozdział 1, archiwum ASP, Kraków

26 Tymczasowy Regulamin nauk Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie wydany na podstawie 3. statutu Akademii, archiwum ASP w Krakowie

27 Z niem.: Kirche, Küche, Kinder – co na polski można przetłumaczyć jako: „Kościół, kuchnia, kołyska”.

28 Jadwiga Klemensiewiczowa, Przebojem ku wiedzy. Wspomnienia jednej z pierwszych studentek krakowskich z XIX wieku, Wrocław-Warszawa-Kraków 1961, s. 259.

 

Iwona Demko

 

Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie | pl. Jana Matejki 13, 31-157 Kraków | +48 12 299 20 00 |

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.